WP 1963 str. 258, stan bdb- (podniszczona lekko obwoluta) ISBN Jeszcze chwila marszu i przed nami otwiera się rozległy widok błękitnej talli morza, pomarszczonej drobnymi falami; w dali majaczą wierzchołki gór na Bali, mimo czystego nieba i pogodnego dnia zasnute chmurami. Stoimy nad brzegiem Cieśniny Balijskiej. Spłukujemy pot ze zmęczonych ciał i przez chwilę odpoczywamy, wkrótce jednak ciekawość przyrodnika bierze górę nad znużeniem. Brodząc po kolana w wodzie, podchodzę do kępy krzewów wyrastającej z morza w odległości kilkunastu metrów od brzegu. Mam przed sobą mangrowe, słynne krzewy rosnące w płytkiej wodzie przy brzegach mórz tropikalnych... Uwagę moją zwrócił nagły plusk koło nogi. To ze sterczącego nad wodą powietrznego korzenia zeskoczyła mała rybka i zniknęła w przejrzystej toni. Za chwilę chlupnęła druga, trzecia, czwarta. Idąc koło kęp mangrowe, koło belek wyrzuconych przez morze na piaszczystą plażę, wypłaszałem całe ich chmary.
|