LW, 1983, str. 420, stan db (podniszczona lekko obwoluta. Okładka miękka. ISBN 83-205-3557-3 „...»Sowizdrzał świętokrzyski« wyniknął może, jak chcą niektórzy, z rewindykacji folklorystycznych, »Czarów miłosnych* do świętokrzyskiego folkloru nie da się zredukować, rewindykacja artystyczna dotyczy tu całej tradycji renesansowo--barokowej literatury staropolskiej, która, choć jest głównie szlachecka, po wiekach chce się uchłopić, uchło-piając zresztą wszystko co się da, nie wyłączając monarchii i Kościoła, a nawet Boga i diabła. Ekspansja chłopskości u Ozgi Michalskiego nie może dziwić i nie wymaga usprawiedliwień, rewindykacja artystyczna literatury staropolskiej jest natomiast czymś zaskakującym. Sięga się do niej często po wybrane elementy, nie wskrzesza się jej ducha i form. Ozgę Michalskiego zaprowadziła do niej nie żadna wymyślona kalkulacja, lecz najgłębsza i najautentyczniejsza jego pisarska potrzeba, potrzeba Wielkiego Śmiechu. Tradycji Wielkiego Śmiechu gdzie indziej w polskiej literaturze nie ma co szukać, a i w literaturze europejskiej takie filary tej tradycji, jak Boccaccio i Rabelais nie pojawiały się zbyt często w późniejszych czasach. Tradycję literatury staropolskiej rozumie Ozga Michalski w duchu tych dwóch gigantów, uczony filolog nie zgodzi się z tak jednostronnym rozumieniem tej tradycji, Ozdze Michalskiemu wszelka filologia jest całkowicie obca, on poddał się — raz jeden tak całkowicie i swobodnie — swojej potrzebie Wielkiego Śmiechu, ona każe mu motać polskie romanse chłopskie, szlacheckie, królewskie i diabelskie w powieściowy węzeł nie do rozplatania, tym bardziej że splotły się w nim ponadto wątki chłopsko-zbójnickie, szlachecko-awanturnicze, kościelno--klasztorne i wojenne..." Henryk Bereza
|