PIW 1978 str. 434 stan db (podniszczona lekko okładka) ISBN WPROWADZENIE Było to wkrótce po Wielkanocy 1416 roku. U przebywającego w Wielkopolsce Władysława Jagiełły zjawił się poseł Ernesta I Żelaznego, księcia Austrii, Styrii, Karyntii i Krainy, nie tyle dyplomata, co zaufany dworzanin, obarczony dość osobliwą misją. Władysław II i Ernest znali się dobrze, byli nawet spowinowaceni, gdyż cztery lata wcześniej wiedeńczyk ożenił się w Krakowie z siostrzenicą królewską, najstarszą z pięciu urodziwych córek Ziemowita IV z Płocka. Nosiła ona nie spotykane od tamtych czasów imię Cymbarki, odznaczała się niebywałą siłą fizyczną i przekazała swą piastowsko-litewską krew aż dziewięciu małym Habsburgom pici oboje, z których pierworodny miał zasiąść na tronie cesarskim jako Fryderyk III. Wysłannik zastał dwór polski w żałobie. Niedługo przedtem zmarła bowiem w Krakowie królowa Anna Cillejska, wnuczka Kazimierza Wielkiego, i Jagiełło odmienił ulubione żółte szaty na czarne. Przyjął przybysza uprzejmie i prośbę jego potraktował nader poważnie. Ernest Żelazny kazał swemu dworzaninowi przekonać się „osobiście i naocznie, czyli prawdą było... że w królestwie polskim rodzą się w pewnym miejscu same przez się i bez żadnej ludzkiej pracy rozliczne i różnego kształtu garnki". Zdumiewające wieści o tym szerzył ostatnio w Wiedniu rycerz polski, niejaki Jan Warszewski, ale książę uważał to za „powieść niepodobną do prawdy". Niemłody i stroskany Jagiełło nie pożałował fatygi. Zabrał Austriaka na pola wsi Nochowo, położonej pomiędzy Śremem a Kościanem, i w jego obecności polecił w wielu miejscach jednocześnie.... kopać. Wszędzie znaleziono „mnóstwo garnków rozmaitej formy nietylkodlamoli i objętości, ręką samej przyrody dziwnie i misternie jakby przez garncarza urobionych..." Dworzanin mógł je do woli podziwiać, a na zakończenie król dał mu kilkanaście okazów i kazał zawieźć Ernestowi do Wiednia. O ile mi wiadomo, był to pierwszy wypadek poszukiwań archeologicznych w Polsce.
|