Towarzystwo Wydawnicze "RÓJ" 1936 str. 232, stan db- (okładka twarda introligatorska z naklejoną na froncie oryginalną, brak grzbietu, zaznaczenia w tekscie - ołówek, rzadkie) Rzadkie Egzemplarz numerowany o nr. 2209 Komentarz. Wszystkie narody mają mniej lub więcej podrobioną historję — utkaną z prawd, domniemań, zmyśleń i zwyczajnych kłamstw. Jest ona jak gdyby barwnym obrazem, wyhaftowanym przez wyobraźnię na kanwie rzeczywistości. Ten jej charakter wytwarza się częścią z trudności a nawet niemożliwości ścisłego zbadania faktów osłoniętych zwojem nieprzeniknionych tajemnic, częścią z potrzeby i rachuby. Jeżeli dokładne poznanie i określenie spółczesnej jednostki ludzkiej jest dla wnikliwego obserwatora niewyko-nalnem, to tembardziej poznanie i określenie jednostek i mas ludzkich, oddalonych w czasie i przestrzeni o wielkie miary. To też historja jest raczej opowieścią naukową, niż nauką. Obok tej trudności staje bardzo silny interes. Narody, jak osobniki, mają również chęć i pretensję do okazania się czerni lepszem i wyższem, niż są w istocie. To powiększenie się nietylko dogadza pysze, ale niekiedy służy jako środek obrony. Narody, które zostały ujarzmione i trzymane w niewoli, wykazywaniem swej żywotności, uzdolnień i zasług kulturalnych, wogóle praw do niepodległego bytu, powiększają je sztucznie i tym sposobem pogłębiając w sumieniu świata potępienie dokonanego na nich gwałtu, wzmacniają swoją niemoc cudzem współczuciem i rozszerzają możliwość swego wyzwolenia. W tokiem właśnie położeniu znalazła się rozdarta na trzy części i zniewolona Polska. Gdy zaborcy przez półtora wieku nieustannie wysilali się na wynajdywanie i fałszowanie dowodów usprawiedliwiających ich zbrodnie, nie mogliśmy naszą szczerą spowiedzią i pokutną skruchą dopomagać im w tej niecnej robocie i własnemi rękami kuć na swój naród kajdany. Dlatego przemilczaliśmy lub zmniejszaliśmy nasze samobójcze winy, dlatego najgrzeszniejszy wiek XVIII okrywaliśmy dość gęstą gazą, wysnutą głównie z Konstytucji 3 Maja. Ale obecnie po odzyskaniu niepodległości w szczęśliwej grze wypadków politycznych ta potrzeba znikła, natomiast odezwała się inna, przeciwna — potrzeba poznania prawdy naszych przedrozbiorowych dziejów. Ponieważ bowiem w życiu narodów istnieje nieprzerwana ciągłość, ponieważ przodkowie przekazują potomnym w spadku zarówno swoje siły, jak słabości, ponieważ przeszłość — że tak powiem — obsiewa teraźniejszość swojem ziarnem, przeto najważ-niejszem zadaniem jest usunięcie ze zdrowia odziedziczonych chorób a z ziarna zmieszanych z niem chwastów. Teraz już bez obawy możemy i powinniśmy zedrzeć zasłonę ze szpetnego obrazu naszych dziejów, tern bardziej, że on ogółowi nie jest znany i że ujawnia swój zgubny wpływ na życie obecne. To odradzanie się w zmienionej postaci przedrozbiorowych zwyrodnień występuje u nas coraz szerzej i groźniej a społeczeństwo — o ile się nie smuci — nie widzi jego związku z przeszłością, lecz oderwaną od niej i czasową przypadłość. Sztuczny blask tak mu rozprasza ciemność naszego upadku, że jednym z pierwszych pomysłów w zmartwychwstałej Polsce był idjotyczny projekt sprowadzenia z Petersburga do Warszawy zwłok „króla Stasia". Już czas, żebyśmy przestali być dziećmi, których usypiają do snu bajki zwane historją. Więc przestańmy w niej kłamać lub cieszyć się wplecionemi w niej kłamstwami, zwłaszcza że chyba mamy szczerą chęć przekształcenia narodu szlacheckiego na nieistniejący jeszcze u nas naród demokratyczny. Jesteśmy w rozwoju bardzo spóźnieni, więc nie przeciągajmy już okresu przeżytków. Niech kto woli i wierzy w pożytek kłamstwa i przytępiania czujności narodu protestuje żałosną skargą, oburzeniem a nawet potworzą przeciwko „obnażaniu jego grzesznego ciała"; rozumny i sumienny patrjotyzm nie powinien ulegać terorowi „mocarstwowej fanfaronady", która prędzej lub później sprowadza bolesne rozczarowanie w katastrofie.
|